A właściwie chleb. Sycący, wystarczy pół kromeczki a przy tym bogaty w ziarna i błonnik.
0,5 kg mąki żytniej razowej,
0,5 kg mąki pszennej,
10 dkg drożdży,
1 litr ciepłej wody,ja dałam po połowie mleka i wody,
1 łyżka masła,
1,5 łyżeczki soli,
1 łyżeczka cukru,
1 szklanka otrąb - można więcej,
1,5 szklanki słonecznika,
1 szklanka płatków owsianych,
po 0,5 szklanki siemienia lnianego, pestek dyni,
można dodać rodzynki, śliwki suszone, orzechy w dowolnej ilości.
Zrobić zaczyn z drożdży, cukru i wody.Poczekać aż ruszą.
Dodać mąkę,masło rozpuszczone, stopniowo dolewając wodę i mleko wyrabiać ciasto, aż nie będzie się kleić, w razie czego dosypać mąki.Dosypać dodatki, wyrobić i pozostawić do podwojenia objętości. Jeszcze raz wrobić i przełożyć do 2 długich foremek wysmarowanych masłem. Ponownie zostawić do wyrośnięcia. Piec w 180 stopniach prze 1 godzinę. Chleb nie wyrasta zbyt wysoko, ze względu na dodatki, ale jest wspaniały, przetrzymywany w foli aluminiowej im starszy, to smaczniejszy.
Następny spróbuję upiec z zakwasem.
Długo przymierzałam się do upieczenia chleba i żałuję, iż tak długo zwlekałam.
wtorek, 11 grudnia 2007
Następna potrawa na płaski brzuch
Autor: Elżbieta o 16:06
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz